SasoDei - Lalkarstwo w Pigułce VIII

>>>>WYNIKI KONKURSU ---> LINK<<<

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć wszystkim.

Długo mnie tu nie było, nawet bardzo, zdaję sobie z tego sprawę. Nie wiem czy jest sens tłumaczyć się kolejny raz i zamęczać Was moimi wywodami na temat powodów, dla których robię w notach takie przerwy. Powiem może po prostu, że publikacje na blogu zależą głównie od tego kiedy mogę dostać się spokojnie do komputera, a na dłużej niż pół godziny w godnych skupienia się warunkach zdarza się to najwyżej raz na dwa tygodnie, kiedy akurat jestem przytomna, nie umIeram z przyczyn różnych, nie jestem w pracy albo w szkole.
Z racji tego, że za każdym razem, kiedy podaję przybliżony termin nowej noty, musi wyskoczyć mi taki problem, który uniemożliwia dotrzymanie terminu, więcej już nie napiszę kiedy będzie news. Nie chcę, żebyście się denerwowali, że jestem niesłowna, zwłaszcza że nie ma w tym ani mojego zamierzenia, ani winy.
I jeszcze raz proszę Was o wyrozumiałość, inaczej naprawdę będę zmuszona bloga zawiesić albo w ogóle go zamknąć.

A TERAZ, PROSZĘ PAŃSTWA, NOTA ŻYCIA, NAD KTÓRĄ UMORDOWAŁAM SIĘ NIEŹLE, ŻEBY BYŁO JAK TRZEBA. DOCEŃCIE TO, BO LEPSZEGO PREZENTU NA WALENTYNKI NIE BĘDZIE.

Ufam, że będziecie godnie indżojować. c//:<

Joł. /o/
---------------------------------


- Powinno być mi przykro? – spytałem bezczelnie.
Akasuna skrzywił się z irytacją, po czym odetchnął i w milczeniu rozpiął moją koszulę.
Puls szumiał mi w uszach. Z rosnącym napięciem obserwowałem jego twarz, gdy przesuwał wolno rękoma w górę mojego torsu, śledząc wzrokiem każdy centymetr skóry, jakby próbował coś przeanalizować. Szczególną uwagę jego palców przyciągały artystyczne siniaki, które nabiłem  podczas bójki z Tobim.
- Profesorze? – Odezwałem się kretyńsko, usiłując przerwać tę ciszę.
Sasori znieruchomiał na moment, najwyraźniej wytrącony z toku myślenia, i spojrzał na mnie ze zbolałym wyrazem twarzy.
- Błagam cię, Deidara. – Odezwał się cierpko.  – Oszczędź sobie teraz formalności.
- Co ty właściwie robisz?
Jedna z jego wąskich brwi uniosła się wysoko.
- Ludzie mówią na to ‘gra wstępna’, o ile się nie mylę. 
- Pytam po co liczysz moje siniaki, idioto – odparłem zażenowany, przeklinając jego bezpośredniość. Akasuna patrzył na mnie przez chwilę z zastanowieniem, po czym nachylił się nade mną, wyjątkowo beznamiętnie naruszając resztki mojej sfery osobistej. Czubek jego nosa zetknął się z moim.
- Z kim się biłeś? – Usłyszałem twarde pytanie.
- Za dużo powiedziane – stwierdziłem zgodnie z prawdą, z ledwością otwierając usta. – Dałem po mordzie Tobiemu.
- On nabił ci te sińce? O co poszło? – kontynuował, wyprowadzony z równowagi.
- Zamierzasz przesłuchiwać mnie resztę nocy?
- Jesteś dzisiaj wyjątkowo niecierpliwy – skomentował tylko Sasori, taksując mnie chłodnym wzrokiem. Wyglądał w tej pozie szczególnie seksownie. Na tyle, że moja ręka samoistnie wręcz powędrowała w kierunku jego rozporka, z zamiarem rozpoczęcia konkretniejszych działań, jednak chłodne palce Akasuny zacisnęły się na moim nadgarstku, udaremniając mój plan.
- O co ci chodzi? – Spojrzałem na niego, skonsternowany. – To chcesz czy nie?
- Deidara, do cholery. – W jego głosie brzmiała irytacja. Odciągnął moją rękę od swojego krocza i przyparł ją do pościeli na wysokości mojej głowy. – Czy dla ciebie każdy seks musi wyglądać jak wyskok z prostytutką?
Fala gorąca uderzyła mnie w twarz. Jego wzrok wyrażał coś, czego nie do końca byłem w stanie określić, a zdarzyło się to pierwszy raz od czasu, gdy zawitałem do koszmarnej sali lalkarstwa. Wyglądało to na próbę ukrycia złości, zażenowania i, o Chryste, osobliwej prośby o to, żebym po prostu zamknął pysk i dał mu robić, co zamierza.
Sparaliżowany nagłym niedowierzaniem, zdołałem wydusić jedno zdanie:
- Chcesz inaczej niż poprzednio?
- Widzę, że twoje neurony wzięły dzisiaj wolne, więc: tak, dokładnie to mam na myśli. – Odparł, wyraźnie usiłując nie stracić nad sobą panowania. Zdaje się, że to wyznanie poważnie nadszarpnęło granicę jego antyspołecznej bariery, bo kącik jego ust nieprzyjemnie drgnął.
Prawdopodobnie powinienem był uznać siebie za osobę absolutnie niepoczytalną i po prostu chorą na łeb, bo dotarło do mnie jak bardzo podnieca mnie jego stan. Nie byłoby przesadą stwierdzenie, że owo zażenowanie, które odbiło się zarówno w tonie jego głosu jak i w mimice twarzy, okazało się figurować bardzo wysoko na liście moich czołowych fetyszy, skutkiem czego objętość moich bokserek niepokojąco wzrosła. Odchrząknąłem nerwowo.
- Hm, już? - Jak można było się spodziewać, ta jednoznaczna zmiana w mojej fizjonomii nie uszła jego uwadze. – Mnie się wydaje czy podnieciłeś się właściwie niczym?
- Będziesz mnie teraz torturować? – stęknąłem z boleścią.
 Cień sadystyczno-perwersyjnego uśmiechu przemknął przez jego twarz, a ja poczułem, że zmieniam stan skupienia na obezwładnioną galaretę.
- Brzmi zachęcająco. - Jego usta przylgnęły do mojej szyi, znacząc wilgotny ślad od linii szczęki do obojczyka.
Podniecające dreszcze wędrowały po moim ciele wraz z dłońmi Sasoriego, które drażniły po kolei każdy z erogennych punktów mojego ciała, potęgując napięcie rosnące w spodniach. Cudem stłumiłem jęk, gdy zaczął drażnić moje sutki, z wyraźną satysfakcją obserwując coraz silniejsze objawy podniecenia, rozkwitające konsekwentnie na mojej twarzy. Stuprocentowo miałem na mordzie soczyste rumieńce.
- Bawi cię to? – spytałem w końcu, usiłując zabrzmieć groźnie. Ku mojemu skrajnemu oburzeniu, nachylił się nade mną nisko i odparł:
- Skąd – po czym powolnym ruchem przesunął rękę w kierunku mojego krocza, rozpinając rozporek i uwalniając z bokserek stojącego na baczność penisa. Mój oddech przyspieszył.
- Ładnie się załatwiłeś.
Sasori, wyjątkowo rozbawiony, oparł głowę na dłoni i, nie spuszczając ze mnie wzroku, zaczął drażnić strategiczny punkt mojego ciała. Przygryzłem wargę, usiłując opanować  niechciane reakcje, co pewnie udałoby mi się w zupełności, gdyby do głowy nie przyszedł mu kolejny, zaiste prześwietny pomysł.
- Chcesz, żebym wziął cię w usta? – szepnął perwersyjnie, patrząc mi prosto w oczy. Natychmiast zachłysnąłem się własną wyobraźnią  i stęknąłem cicho z nadmiaru gorąca, które bezlitośnie zalało okolice mojego krocza. Już zaczynałem formułować w myślach stosowną odpowiedź, gdy dotarło do mnie, że wcale jej nie oczekiwał; przeciwnie – z uśmiechem pełnym satysfakcji obdarzył mnie krótkim pocałunkiem, by osunąć się w dół i kontynuować swoje zamierzenia.
- Jebany sadysta – wydusiłem przerywanie, kiedy jego ciepły język rozpoczął wędrówkę po moim penisie. Ta obelga najwyraźniej była dla niego komplementem, bo wziął go głęboko do gardła, zaczynając pieścić  tak dokładnie, że zniesienie tego w ciszy okazało się kompletnie niewykonalne. Usiłując nie wić się pod nim z przyjemności, pojękiwałem zduszenie w przeżuty przez samego siebie nadgarstek, który służył mi od dłuższej chwili za knebel.
Na szczęście nim zdążyłem dojść, Akasuna podniósł się i otarł wolno usta. Wypuściłem głośno powietrze.
- Choćbyś miał trzymać mnie przez miesiąc w piwnicy, nie uwierzę, że z nikim się wcześniej nie…
- Dobrze ci radzę, Kawamoto, nie poruszaj tematów mojego życia osobistego, bo źle się to dla ciebie skończy. – Wszedł mi w słowo, miażdżąc mnie wzrokiem. Spojrzałem na niego uważnie, zastanawiając się głęboko nad sensem jego wypowiedzi. Zawsze byłem świadom, że mam niewyparzony jęzor i jestem najbardziej ciekawskim człowiekiem w Japonii, w dodatku z dużą dozą bezczelności i pewności siebie, dlatego tym bardziej dręczył mnie fakt, że nie wiedziałem o nim praktycznie nic.
Miał 35 lat, był genialnym lalkarzem, cholernie seksownym facetem i z natury sadystą – na tym zamykała się moja wiedza na jego temat. Musiało przecież, do cholery, istnieć coś, co sprawiło że był jaki był.
- Nie mógłbyś po prostu mi powiedzieć? – Podniosłem się na łokciach, przyciągając go do siebie za krawat.
- Nie – odparł niewzruszony. Jego brew poruszyła się, oznajmiając narastającą irytację.
- Wtedy na uczelni nie byłeś taki nieśmia… - Zauważyłem kąśliwie, zanim zatkał moje usta dłonią, przyciskając mnie do pościeli.
- Czego nie zrozumiałeś w słowie ‘nie’? – wycedził lodowato tuż przy moich ustach, mierząc mnie jadowitym wzrokiem. Przygryzłem wargę, perfidnie wsadzając kolano w jego krocze. Sasori syknął.
- Zawsze jesteś taki drażliwy, kiedy się podniecasz?
Uśmiechnąłem się lekko, acz bezczelnie, czując jego satysfakcjonująco twardą dumę, opierającą się na mojej nodze. Akasuna przywołał na twarz wyraz chęci dokonania brutalnego, wymyślnego mordu.
- Zabiję cię.
Zaśmiałem się cicho.
- Czekam.
Jego wilgotne usta przywarły do moich, prowokując długi, gorący pocałunek. Pchnięty nową dawką adrenaliny, sięgnąłem do jego rozporka i uporałem się z nim szybko, zanurzając dłoń w bokserkach, by z zadowoleniem wsłuchiwać się w seksowne, ciche pomruki, wywoływane każdym ruchem mojej ręki.
Wszystkie kolejne czynności odbyły się bez niepotrzebnej wymiany zdań. Tłumione odgłosy aprobaty Sasoriego, kiedy zabawiałem go językiem, rozpaliły mnie na tyle, że błagałem w duszy o przejście do konkretów, zanim będę zmuszony prosić go o to na głos. Oczywiście moim pięknym szczęściem minęła dłuższa chwila, zanim odczytał niewerbalne przekazy i znalazł się z powrotem na górze, zmuszając mnie do rozłożenia nóg.
Zakląłem boleśnie w myślach, opłakując resztki swojej zbluzganej męskiej dumy, które uleciały dzięki temu w niebyt. Boskim cudem Sasori puścił fakt tej cokolwiek zniewieściałej i bezwstydnej pozycji mimo uwagi, skupiając się na zatkaniu moich ust pocałunkiem, gdy powoli we mnie wszedł.
- Cholera – wydyszał mi do ucha ledwo przytomnie, zastygając na moment w bezruchu. – Zapomniałem jaki jesteś ciasny.
- Urwę ci jaja – odparłem na ściśniętym gardle, ze szczerym zamiarem uskutecznienia tej groźby, zdążyłem jednak tylko złapać go za włosy, zanim odzyskał zdolność ruchu.
W następnym momencie postękiwałem cicho w jego szyję, ostatnią cząstką trzeźwej świadomości zastanawiając się jakim cudem jest w tym taki dobry, że zupełnie tracę nad sobą kontrolę. Poruszał się powoli, miarowo, z każdym pchnięciem trafiając w miejsce, przy którym cały mój organizm płonął, odbierając mi zdolność napawania się przyjemnością dyskretnie w myślach.
- Aż tak dobrze? – wydyszał Sasori, komentując moje reakcje. Wbiłem palce w jego plecy, usiłując złapać głęboki oddech.
- Zamknij się.
Akasuna uśmiechnął się perwersyjnie, zanim przycisnął usta do moich warg, całując mnie długo i wyjątkowo gorąco. A potem przyspieszył.
- Sasori, szlag…! – Wciągnąłem głośno powietrze, czując że w tym tempie zaraz będzie po mnie.
- Zamknij się – przedrzeźnił mnie seksownym pomrukiem. Ku mojemu absolutnemu zaskoczeniu, jego ręka nagle znalazła się na rozgrzanym do granic, strategicznym punkcie mojego ciała.
- Chyba żartujesz – Zdołałem wyjęczeć, gdy zaczął poruszać dłonią w rytm swoich ruchów, zalewając mnie falą rozkoszy.
Sasori zignorował mój wątpliwy protest, coraz słabiej się kontrolując, a ja nieprzytomnie złapałem go za włosy, wpijając się łapczywie w jego usta. Oczywistym było, że zbliżałem się nieuchronnie do granicy mojej wytrzymałości, bardzo zresztą wybuchowej, jednak nie byłem w tym stanie osamotniony. Ruchy bioder Akasuny stały się kompletnie chaotyczne i pewnie pomyślałbym, że w tych bladych rumieńcach wygląda absolutnie słodko, gdyby akurat mnie ostro nie posuwał.
Rozgrzane ciało Sasoriego opierało się na mnie, pełniąc rolę jak porządnego afrodyzjaku. Po dłuższej chwili jego palce oplotły ciaśniej mojego penisa, doprowadzając mnie do stanu graniczącego z endorfinowym upojeniem, kiedy zatrzymał się nagle i spojrzał na mnie błagalnie.
- Mogę…?
- We mnie? – Odezwałem się z trudem, rozpalony, a on skinął głową. Przygryzłem wargę. – Kończ.
Sasori westchnął płytko, wszedł we mnie mocno jeszcze kilka razy i doszedł, tłumiąc jęk pocałunkiem. Zażenowany zacisnąłem usta, powstrzymując się od głośnej reakcji. Świadomość, że miałem w sobie efekt jego przyjemności była jednocześnie perwersyjna i krępująca w cholerę.
- To było seksowne – skomentowałem na wydechu. Akasuna wyszedł ze mnie powoli i opadł  bezwładnie na moją klatę, z nosem we włosach.
- Powinienem był cię oblać – stwierdził słabo.
- Że co?
- Jesteś pierwszą osobą, która była na tyle bezczelna, żeby wepchnąć mi się do łóżka.
 - Jaja sobie robisz? – Złapałem go za włosy i pociągnąłem jego głowę do góry. – I niby to moja wina?
Sasori uśmiechnął się w pewien wyjątkowo kretyński sposób, który wywołał u mnie chęć zatłuczenia go gołymi rękami. Wyglądało na to, że świetnie się bawił, wyprowadzając mnie z równowagi tekstami tego pokroju. Zanim jednak zdążyłem przejść do rękoczynów, podniósł się powoli na łokciach i przesunął w dół, znacząc mokrymi pocałunkami ścieżkę od pępka do mojego rozpalonego wciąż krocza.
- Jak chcesz dojść? – spytał rzeczowo.
- Połknij – odparłem mściwie, czekając na jego protest i irytację. Ku mojemu niedowierzaniu, Akasuna uniósł tylko brwi i bez słowa sprzeciwu wziął go w usta, w ciągu kilku głośnych minut doprowadzając mnie do wyjątkowo gorącego orgazmu.
- To był żart – wydusiłem, obserwując jego język, wylizujący dokładnie moją erekcję ze spermy. Sasori ze stoickim spokojem dokończył czynność i wyprostował się, ocierając usta wierzchem dłoni.
- Mało przekonujący.
- Nie mam na ciebie słów. – Skomentowałem z rezygnacją.
- Ty to mówisz? Mam ci przypomnieć dlaczego zasadniczo tu jesteś?
Jego sfrustrowana mina była w tym momencie wyjątkowo zabawna. Dotarł do mnie ogrom mojego szczęścia, że wyskok z lolicim portretem skończył się w ten, a nie inny sposób. Cóż powiedzieć - normalnie wylądowałbym ryjem na bruku przed akademią. Fakt, że najbardziej znienawidzony przeze mnie profesor uratował mi dupsko, był istotnie jedną z najbardziej niespodziewanych rzeczy w moim chaotycznym żywocie.
- Bo przeruchałeś mnie po wykładzie i zaprosiłeś na korepetycje? – odparłem właściwie zgodnie z prawdą, ciesząc się bezczelnie.
Sasori spojrzał na mnie, wciągnął spodnie i wstał, z ledwo widocznym uśmiechem ciskając mi w twarz bokserkami.
- Naprawdę powinienem był cię oblać.
*
Akademicki korytarz to bez najmniejszej wątpliwości zwyczajna, nieokiełznana dzicz.
Wytoczyłem się ledwie z klasy malarstwa, usiłując rozprostować kości po czterech godzinach medytacji przed płótnem, kiedy Tobi uwiesił się na mnie, jęcząc boleśnie.
- Nie wytrzymam dłużej, serio…
- Dasz mi w końcu święty spokój? – wzniosłem rezygnacyjną prośbę bardziej do sił wyższych niż tego bałwana. – Idź powkurwiaj Kurotsuchi.
- Jesteś okrutny – oświadczył, zraniony, ciągnąc mnie za ramię w stronę bufetu. Jego głupkowata zazwyczaj morda przybrała zawiedziony wyraz. – Nie moglibyśmy tak czasem…
Zanim jednak dowiedziałem się co też byłoby jego wyższym pragnieniem, poczułem chamskiego, twardego klapsa w tyłek. Moja pięść automatycznie wylądowała na ryju Tobiego.
- Odjebało ci do reszty, kretynie?! – ryknąłem, zirytowany do granic. – Wybić ci zęby?!
- Ale to nie ja! – zawył tylko Uchiha, przyciskając nadgarstek do zaczerwienionego oka, palcem celując w nieokreślony punkt w dalszej części korytarza. Skrzywiłem się i spojrzałem tam, by dostrzec między ludźmi oddalające się plecy Akasuny, huśtającego z rozbawieniem grubym dziennikiem. Wciągnąłem głośno powietrze. Żale Tobiego na temat niesprawiedliwości świata na chwilę ucichły w afekcie niedowierzania, jakie przysłoniło mi rzeczywistość. Całe moje myśli pochłaniała bezlitosna zemsta. Czy to jest normalne, żeby wyczyniać podobne rzeczy w swoim miejscu pracy?!
- Profesorze! – Dobrze znany mi, słodziutki głosik przerwał nagle moje brutalne plany. Z następnego, przeciwległego korytarza wyleciała ubrana w kolejną rzygliwą kieckę sumienna i zdolna Yuka. Ku mojej cichej furii, podbiegła do Sasoriego i zniknęła razem z nim za zakrętem, trajkocząc coś aż nazbyt żywo.
Dziki potwór w mojej klatce piersiowej ożył, domagając się krwi.
- Tobi – wycedziłem przez zęby, wściekłym wzrokiem mierząc miejsce, w którym zniknęła mi z oczu. – Mamy coś do zrobienia.
- Chcesz ją zabić?
Zagryzłem mściwie wargę.
To była jawna deklaracja wojny.

25 komentarzy:

  1. JAQ TO, A SEKSY NA WALĘWTYŁKI? :<<<<

    POZDRÓWKA ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście nie narzekam, gdy rzadko dodajesz posty, ba! To sprawia, że bardziej się z nich cieszę!

    Śledzę Twojego bloga już spory kawałek czasu i jak tak myślę, to Cię po prostu podziwiam. Dla mnie niepojęte jest TAK DOBRE (wręcz idealne) oddawanie charakterów postaci. ;m;
    + Ta pierwszoosobowa narracja Deidary... Brak słów na coś takiego ♥
    Dochodzę do wniosku, że Twoją twórczość ogólnie powinnam nazywać idealną: To mnie trochę denerwuje, albowiem brakuje mi przymiotników.
    NIE, NIE WYOLBRZYMIAM ;m;
    Rozdział - jak zwykle - świetny, a ja nie wiem, co napisać, ten komentarz nie należy do ambitnych, co musisz mi wybaczyć... Po prostu fangirluje (akurat nie miałam nic do czytania, więc nową notką ratujesz mi życie, kobieto!)

    I rozbroiła mnie końcówka (zresztą początek też): Biedny Tobi, zawsze i wszędzie wszystko na niego, noo >:c
    ~~~~
    Cholernie zacieszam, albowiem Sasori myśli o Deidarze na poważnie i to jest takie urocze >///<

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, nareszcie ♥
    Powiem, że z niecierpliwością czekałam na ten rozdział, na jakikolwiek znak życia od ciebie. Wybacz mój mało zorganizowany komentarz, ale wciąż mam świeże feelsy związane z LWP ♥
    Tak szczerze, ten blog jest jednym z dwóch, które wciąż czytam, mimo mojego przejścia w regiony bardziej Koreańskie~ I poza tym, to SasoDei, a SasoDei trzeba wielbić ♥
    Scena dzikich prób kopulacji była świetna. Nie wiem czemu, czułam się zażenowana, ale nieważne, bardzo mi się podobało.
    Uwielbiam wręcz logikę Deidary w tym opowiadaniu. Jest świetny ♥
    Dobra, beznadziejne jest to, co piszę, przepraszam bardzo.
    Mam nadzieję, że wena ci będzie dopisywać~
    Levi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm, albo mi się zdaje, albo Sasori się wyjątkowo rozgadał. I chyba mięknie, bo Deidara mu pyszczy, a on się na nim AŻ TAK nie wyżywa... A może to tylko wrażenie?
    Nevermind.
    Tak sobie czekałam i czekałam i czekałam i nagle dup, rozdział. No to dobra, idę czytać. Praktycznie przez całą notę seksy. Lubię to, nie powiem, że nie xD
    Tak dawno nie czytałam dobrego SasoDeia... To smutne :c Ale jest jeszcze Hana, więc nie ma co się łamać - mówię sobie.
    Pierwszoosobowa narracja Deidary - umieram. Jak ja go uwielbiam u ciebie i w ogóle wszędzie, to to jest po prostu masakra.
    Sasori myśli o nim poważnie, ne? Ne? *3*
    A Deidarek zazdrosny, tak smutno :c Znowu mu zrobi awanturę i znowu będą seksy na zgodę, heheszki c:<
    Powinni się częściej kłócić, taaaa...
    Ja to jeszcze czekam, co wykombinuje Madara. Bo on na stówę coś wykombinuje. Nie byłby Madarą, gdyby się nie wpierdolił z buciorami... Może trójkącik? Trójkąty są fajne.
    Enyłej, seksy na walentynki są spoko. Aprobuję to, chociaż walentynek nie obchodzę, bo to gunwo jest, nie święto. Ale każda okazja na SasoDeia, to dobra okazja, prawda? Prawda.
    Bosz, jaki ten komentarz jest nieskładny, nielogiczny i w ogóle badziewny... Ale jestem rozkojarzona, co zrobić.
    Dobra, kończę pieprzyć od rzeczy.
    Tradycyjnie: weny, czasu, chęci i czego tam jeszcze potrzeba.
    Aha, no i szablon też osom.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po ostatnim rozdziale spodziewałam się, że pominiesz 'to' co potem się działo i będziesz kontynuować z perspektywy może kilku dni, czy coś. Ale tak czytam, czytam.. i czytam taki boski opis, tego jak Sasori i Deidara rozwiązują swoje 'kłótnie'.. No przyznam, że w ogóle nie widać, że ten rozdział sprawił ci jakiekolwiek problemy, jest idealny.
    Chociaż tak się zastanawiam, czy ta postawa Sasoriego nie zacznie w końcu męczyć Dei'a. No bo chociaż nie wiadomo jak Saso byłby seksowny, nie wiem jak długo Dei wytrzyma związek z kimś tak skrytym, oschłym i.. po prostu sasorowatym.
    W każdym razie końcówka świetna. Ten klaps w tyłek!!!! ♥
    Już się nie mogę doczekać tej 'wojny' :D
    Tak w ogóle, to ile planujesz napisać rozdziałów Lalkarstwa?
    Dziękuję za umilenie walentynek w tygodniowym wyprzedzeniem, pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kyaaaaa! *.* Mam ochotę przeczytać tę notkę jeszcze raz! xD Jak ja dawno nie czytałam tak dobrze opisanej sceny erotyczneej! :D Ilee ja bym dała by było więceeej takich hihihi :D Kocham te opowiadanie najbardziej na świecie chybaa :D
    Bardzo podobają mi się charaktery Deidary i Sasori'ego :D uwieelbiam jak oni sobie dogryzają nawzajem xD
    Co do dodawania notek w późniejszych terminach nie przeszkadza mi albowiem rozumiem, że masz ważniejsze problemy niż prowadzenie bloga.
    Więc życzę Ci duużo weny i żeby ci się tam poukładało dobrze wszystko :*
    Pozdrowionkaa i buziaki :*:* *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Łaaaaaaaaaaaa!! Aż ciężko cokolwiek napisać. Wrażenie niesamowite ^^ I jeszcze to każde słowo jak igranie z ogniem xdd Niesamowicie mi się podoba. Wreszcie akcja tak oczekiwana z dawna. Zapowiedź zemsty już popycha moją wyobraźnię daleko, daleko stąd. Dlatego też, już teraz z niecierpliwością czekam na kolejny wpis.

    Pozdrawiam Cię baardzo cieplutko i życzę weny taak duuuuuuuuuuuuuuuużżo! ;*

    PS. Z wielką ochotą przeczytałabym także drugą część "Autopsji" gdyby się takowa pojawiła ::P

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg, wiesz co? Mało brakowało, a bym orgazmu dostała XDDD
    Cudo z tym seksem <3 Opfh, jak zawsze zajebiste opisy uczuć... hmm... może przeżyć, inaczej xD A Akasuna to jest wredny nawet podczas seksu, lol xD I wgl, nie sądziłam, że serio spełni "rozkaz" Deidary XD Takie rycie z tego miałam XD A jednocześnie było mi gorąco xD
    I ten klaps XDD Myślałam, że jebnę, jak Tobiemu się oberwało XDDD A potem zorientowanie się, że to jednak Sasori. Hm. Hm. Ten Sasori to bezczelny jest xD
    "- Chcesz ją zabić?
    Zagryzłem mściwie wargę.
    To była jawna deklaracja wojny." ... tym to już całkiem rozbroiłaś. Muszę ci to przyznać. Jesteś w tym mistrzem, naprawdę. <3
    Dzięki więc za tę notkę walentynkową xD Co prawda jeszcze tydzień, ale to bez znaczenia :3 No i zgadzam się z Yaarie co do odstępów czasu w dodawaniu rozdziałów.
    Chyba nadużywam wszelkiej wielkości iksdeków .-.
    Życzę weny i liczę, że kiedyś tam pojawi się notka, równie wspaniała jak ta <3

    OdpowiedzUsuń
  9. generalnie zajebiste. tyle powiem xD

    OdpowiedzUsuń
  10. <3~! Już Ci pisałam, że Cię kocham? I to tak bardzo mocno? Chyba będę czytać to opowiadanie, aż do następnego~! Podoba mi się ta ich "gra wstępna" *_* Czytając zdanie "-Chcesz inaczej niż poprzednio?" myślałam, że padnę! :D Idealny komentarz. Ta tajemniczość Sasoriego co do swojego życia prywatnego <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Twoje fiki nadają sens memu nędznemu życiu *pokłony*

    OdpowiedzUsuń
  12. Omnomnomnom~ >////< Orgazm xD Hahaha, a ten klaps~ Biedny Tobiaszek :< Uhuh, no to zapowiada się ciekawie :D Świetna notka walentynkowa <3
    Czekamy na ciąg dalszy :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział mi się podobał. Wizja zazdrosnego Deidary mi się tak bardzo podoba. :333 Sasor taki niegrzeczny, klepie tak publicznie Dei'a, a Tobiaszowi się obrywa haha xDD Ciekawi mnie jak potoczy się ta 'wojna o Sasoriego ' :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Sasori taki nudny w łóżku. :c
    Nie podobało mi się w ogóle, a ten klaps co to w ogóle ma być? Tagie to dojrzałee zabawy, no no..Ale przecież Saso to nieokrzesane maczo-maczo, moto-moto.
    Wiecej sera, mniej makaronu.
    C*ujowy ten blog. ;-\)
    Za dużo przecinków.
    GEJE I PEDAŁY. FUUuuuj... Obleśne to jest..

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG 0.0 *tamuje krwotok z nosa* To było boskie!!! Ten sex... Mrrr... Taki ognisty i taki... Mraśny mrr <3 XD hahaha XD zboczek ze mnie ;*
    Ten klaps był boski hłehłe X3 Zazdrość Deia jest jak najbardziej na miejscu XD
    Zacznijmy od tego, że jestem tu nowa i po prostu zakochałam się w twoim blogu *0* (Miłość od pierwszego przeczytania)
    Twoje opowiadania są po prostu cudowne!!!
    Nie mogę doczekać się kolejnych notek.
    Deidara jako narrator wyszedł Ci fenomenalnie. Nie sądziłam, że z taką perfekcją oddasz charakter postaci. Odniosłaś sukces. Gratuluje.
    Życzę mnóstwo weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. OOOOO KURFFFA love yo. love yo. love yo. My body wasnt't ready

    http://i223.photobucket.com/albums/dd67/EoDCarona/MyBodyWasntReady.png

    Kocham cie, to i Deidarę :) Właściwie to Sasoriego też. Świetnie piszesz, a ze wszystkich blogów, które przeczytałam (a nie było ich mało) jesteś chyba jedyną osobą, która zachowała charaktery postaci :) Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały. W takim stopniu jak twoim opowiadaniem jaram się tylko akcją w "Kuroko no Basket" i "Freezing'u" <-- mandze, którą kocham ponad wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pomimo tak długieeej przerwy między notami, warto było czekać. :) Myślę, że po przeczytaniu tak wspaniałego rozdziału chyba nikt nie będzie w stanie mieć jakichkolwiek pretensji :D Pozdrawiam, życzę weny, zdrówka i duuuużo wolnego czasu! ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej, Hannami :) To znowu ja :) Chciałam tylko zapytać za ile w przybliżeniu wstawisz nową notkę :) Nie chce Cię denerwować, ani w jakiś sposób obrażać, jednak nie mogę się już doczekać :)
    Życzę dużo zdroffka :* :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. c:
      Nota pojawi się w terminie najbliższym po maturach. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego.
      Muszę poprosić o jeszcze trochę cierpliwości.

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź i życzę powodzenia :)
      Ojj, ja również piszę maturę w tym roku, rozumiem Cię ;)

      Usuń
  19. Komentowałam już inną notkę, ale tutaj dołączam się do prośby o następny rozdział :)

    Kunoichi
    slodkiswiatyaoi.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. rozdział bardzo mi się podoba widać że masz pomysł i talent . czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  21. Żałuję, że znalazłam tak późno. Nie będę pisać pod każdym postem, więc streszczę się tutaj: jedno z najlepszych yaoi, jakie w życiu czytałam.
    Oby więcej! :-D

    OdpowiedzUsuń