.:Strach:.


Od teraz będę odpowiadać na wszystkie komentarze, więc pytania i sugestie wskazane jak najbardziej.

 Jak w poprzednim wpisie, proszę żebyście dali znać, kto będzie chciał czytać, to podam GG, a kto sobie moje pisaniny odpuści, bo interesują go wyłącznie OTP.
Blog prowadzę dla czytelników, a jeśli wieje pustkami - nie mam motywacji i sensu w pisaniu.

Dzię dobry, to znowu ja.
Kilka słów, zanim przystąpicie do ogarniania tego pod spodem:
1. Owszem, pierwowzór tego pojawił się już dawno temu na blogu, ale tak mnie drażnił, że zdecydowałam się go pozmieniać i poprawić. Jestem względnie zadowolona z efektu, więc mam nadzieję, że i Wam wpis przypadnie do gustu. Tamten został usunięty.
2. Celowo pousuwałam z niego nawiązania do konkretnych postaci, bo chciałam, żeby ta nota była uniwersalna, a nie - jak dotychczas - ukierunkowane wyłącznie w jedną stronę. Uznałam, że znikomy sens ma pisanie o wykreowanych przez siebie osobach, jeżeli będę je nazywać imionami już gotowych i istniejących np. w mandze.
3. Zastanawiam się nad zmianą adresu bloga. Z czasem zaczął wydawać mi się głupkowaty, waląc po oczach tym 'yaoi', którego w zasadzie dużo tutaj nie ma (nie zwykłam się rozpisywać na tematy czynności fizjologicznych w każdej nocie, która się pojawia, a skupiam się raczej na psychicznych relacjach). Jakieś pomysły? :v

Indżoj.


===========================================





Nie potrafiłem zasnąć.
Znowu, kolejny raz.
Bałem się czegoś, czego nie byłem nawet w stanie sprecyzować, określić.
Nie mogłem przestać myśleć. Chory strach zatruwał mój mózg, paraliżując wszystkie kończyny. Starałem się oddychać powoli, spokojnie. Nie dało się. Zupełnie jakby ktoś mnie gonił.

Dziecinne. Strach przed nieuzasadnionym.
A może powinienem się bać?


Przyłożyłem dłoń do czoła, by przez chwilę zastanowić się nad różnicą temperatur. Byłem tak rozpalony czy moja dłoń była tak lodowata? Właściwie, nie wiedziałem, co gorsze. Wszystko miało swoje źródło, w równym stopniu niszczące mój byt.
Uśmiechnąłem się bezsilnie.
Co miałem ze sobą zrobić? Nie mogłem wstać, przejść się. Było zbyt ciemno. Wszechobecna, permanentna czerń splątała moje nerwy, odbierając zdolność ruchu; dławiąc do cna płytki oddech.

Kto mnie podeprze, kto będzie czuwał?
Potrzebowałem tego bardziej niż mógłbyś się spodziewać.

Zbyt dużo kłębiło się we mnie myśli. Każda z nich ohydna i gorsza od drugiej.
Osobiste gnijące przekleństwo. Tyle przyczyn i tyle powiązań. Tyle prób.

Dlaczego właściwie miałbym się przejmować?

Otuliłem się szczelniej kołdrą, tępym wzrokiem obserwując wędrującego po suficie pająka. Nie dało się myśleć o niczym. Tylko duszne ciepło pościeli zdawało się tłumić cierpką gorycz, gdy z cichym westchnieniem zamknąłem oczy, w nadziei że sen wkrótce nadejdzie. Jak zawsze, nie spieszyło mu się. Zwykł dawać czas na mętne, długie chwile mentalnych tortur, nim wyłączał świadomość wraz z wizją wszechobecnego syfu.
Nie rozumiałem właściwie niczego. Pozbawione sensu słowa i reakcje otaczały mnie ze wszystkich stron, przeplatając się nawzajem; tworząc zdradziecką, gęstą sieć, z której nie sposób było się wydostać. Kleiste cienkie nici przylgnęły dawno do ciała, wrzynając się w jaźń poprzez tkanki.

Nie mogłem przecież wyć. Oduczyłem się prawie. Dla siebie, dla otoczenia.
Dla większego, wyższego dobra.


Z bezwładnego, cichego letargu wytrącił mnie ruch. Materac pode mną ugiął się lekko, a szczątki wlewającego się zza okna żółtawego światła kompletnie przestały docierać do moich źrenic, przysłonięte przez ciemną sylwetkę.
Uchyliłem szerzej powieki. Pochylał się nade mną, patrząc na mnie tak, jakby dostrzegał tam coś niesamowitego, czego ja nigdy nie byłem w stanie odkryć. Resztką sił zmusiłem się, by nie odwrócić wzroku. Nasze spojrzenia spotkały się.
- Znowu nie możesz zasnąć? – spytał cicho.
Skinąłem nieznacznie głową. Nieznośne ciepło oplotło moją skórę, piekąc w oczy, usta i nos. Wszystko było tak cholernie żenujące.

Byłem taki mały, słaby.
Jak mogłeś tego nie dostrzegać?
Bez najmniejszego wysiłku mógłbyś wdeptać mnie w ziemię i zostawić na prostą śmierć.


Jego uwaga była przytłaczająca. Zanim jednak dążyłem się poruszyć, ujął moją brodę dłonią i zmusił mnie, bym na powrót spojrzał mu w oczy.

Te oczy. Tajemnicze, niepowtarzalne, cudowne.
Chcące zrozumieć, obronić. Pełne troski, takiej tylko o mnie.


- Czego się boisz? Jestem tu cały czas  – szepnął. Ciepłe palce gładziły mój policzek, jakby każdym gestem chciał ukołysać mnie do snu.

Ten dotyk był tylko jego.
Czuły, pewny i kompletnie mącący w głowie.
Z każdym muśnięciem skóry wszystko we mnie pragnęło go coraz bardziej.


- Mów do mnie, dobrze? – poprosiłem prawie niesłyszalnie. – Mów, cokolwiek.
Przez chwilę patrzył na mnie w milczeniu, jakby nie spodziewał się zupełnie takiego obrotu spraw.
A potem zaczął mówić.

I  mówił tylko do mnie. Dla mnie ten głos rozbrzmiewał wśród ciszy. Mówił tak mało i tak wiele. Że nie chce, żebym się bał. Że jestem tylko jego. Że będzie zawsze przy mnie.
Zawsze.


- Mówisz tak, bo chcesz, żebym zasnął? – spytałem.
W moim umyśle zrodziła się obrzydliwa wizja drapieżnika; kuszącego, wyciszającego ofiarę tuż przed śmiercią. Zwłoki wyssane do cna, porzucone gdzieś w kąt, oblepione własną krwią i lgnącym do niej kurzem. O krok od tego, czym właśnie się czułem.

Nie chciałem tak skończyć.
Strach trawił mnie każdej nocy, pozostawiając po sobie coraz większą martwicę myśli; rozrywając na strzępy wszystko, co kiedyś miało dla mnie znaczenie.
Nieodwracalna, niszcząca choroba.


Podniósł głowę i spojrzał na mnie. W jego oczach tlił się smutek. Nie lubiłem, gdy tak na mnie patrzył. Czułem się winowajcą, najgorszym na świecie. Westchnął, nim oparł się o mnie czołem i odparł:
- Mówię tak, bo w to wierzę. Chcę tego, rozumiesz?

Rozumiałem aż za dobrze.
Ja chciałem, by był przy mnie wieczność. On, jego oczy, jego głos. Jego dotyk. Ciepło jego skóry i zapach. Cały on. Kawałek po kawałku, komórka po komórce.


Patrzyłem na niego w milczeniu, bojąc się otworzyć usta, by coś powiedzieć.
- Dlaczego nic nie mówisz? -  Spytał ledwo słyszalnie. Jego głos był coraz cichszy, jakby przygasał z każdą dłużącą się sekundą. – Śpisz…?

Chciałem już tylko, żeby przestał się o mnie martwić. Zwalczyć tę bezwładność, ogarniającą powoli i jego, i mnie.
Stanąć na nogi, by zacząć budować. Zbyt wiele już zawaliło się za nami.
Gorzki przesyt błędów i zmarnowanych szans.


- Pocałuj mnie – szepnąłem, podnosząc dłoń, by dotknąć opuszkami palców jego twarzy.

Był tym, czego potrzebowałem. Ot, po prostu. Akceptował mnie. Próbował zrozumieć.
Kochał.
A ja jego.


Pochylił się nisko, pozwalając mi wpleść palce we włosy. Dotyk jego ust na moich wargach rozpalał każdy milimetr mojego ciała, działając jak dawkowany idealnie narkotyk. Poddałem się mu całkowicie. Całował głęboko, pewnie, powoli. Z najwyższą czułością; bezustannie i miarowo gładząc mój policzek.

Czy mogłem prosić o coś więcej?
W jednej chwili ze wszystkich niezaspokojonych pragnień pozostał już tylko cień lęku o dobry cel dla samego siebie, dla nas obojga.
O możliwości, czas i motywację.
Tak bardzo chciałem mieć znaczenie, podarować nam przyszłość, szczęście. Nie starczało tylko sił.


Podniósł głowę i spojrzał na mnie. Było zwyczajnie duszno od uwolnionych gwałtownie emocji. Puls szumiał w uszach, a serce obijało się o żebra wręcz boleśnie, kiedy zaciągałem się z wolna jego zapachem.
- Wystarczy? – szepnął tuż nad moją twarzą.
- Wystarczy – odparłem bezgłośnie.

Wystarczyło.
Pocałunek zarezerwowany tylko dla mnie. Świadomość bycia jedynym, wyjątkowym.
Wystarczającym dla nas obu.


Położył się, bez słowa przysuwając mnie bliżej siebie. Lodowatość moich rąk zelżała pod naporem jego ciepła, a wilgoć wyjrzała nieśmiało na linię rzęs.
Tylko tyle trzeba było do ukojenia. Jeden gest rozlewał bezimienne szczęście, niespiesznie, po całym organizmie, jak działający silnie lek.
Wyparł palący strach, łatając jego miejsce tlącą się, cichą nadzieją.
Przymknąłem powieki, nasłuchując wietrznego szeptu w gałęziach ulicznych drzew.
Kącik moich ust uniósł się lekko; przez sen.

Już się nie bałem.



33 komentarze:

  1. Na początek: nowa grafika jest świetna *^* Znaczy, te kolory i ten art dobrze do siebie pasują :D Jakoś najlepiej czyta mi się bloga o ciemnej kolorystyce, więc najs c:
    No no, szczerze powiedziawszy, nie spodziewałam się, że nie będzie to SasoDei :D Ale cóż, to dobrze, rozwijać się w innym kierunku, nie xd Czy jakoś tak. W każdym razie jestem zainteresowana dalej, w końcu fanficki to nie całe życie :D
    Nie wiem dlaczego, ale aż do przeczytania tagów byłam przekonana, że to będzie miało ciąg dalszy :v Chociaż, ładnie jest, jak jest, więc chyba dobrze, że tak jest xd ... Ta, o logiko xd
    Podoba mi się klimat shota xd Taki... Uniwersalny, powiedziałabym xd Ani angst, ani fluff, w sam raz ;o Strasznie lubię te przemyślenia pisane kursywą, pozwalają bardziej się wczuć xd
    No właściwie cały shot jest taki... Nie umiem go wyraźnie skomentować xD Nie jest długi, ale wystarczająco dobrze opisany... Ech xD
    Nigdy nie byłam dobra w wymyślaniu nazw :v Chociaż powiem szczerze, już przyzwyczaiłam się do "yaoi-hannami" :'D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szablon i tak muszę zrobić, bo ten nawet nie ma zrobionego CSSa . :d
      Dzięki za opinię i wyrozumiałość, może chociaż Ty tu zostaniesz i będziesz czytać. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Ja też zostanę i będę czytać ;D Indżojuję prawie wszystkie Twoje prace, bardzo lubię Twój styl pisania i w ogóle :"">


    ((((PS: ship SasoDei polubiłam dzięki Tobie, mam nadzieję, że coś kiedyś z nimi jeszcze napiszesz xd ))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie napiszę, tylko nie będę zaczynać nic nowego.
      Dziękuję za lojalność. : >

      Usuń
  3. Czytam Twojego bloga (właściwie blogi) od samego początku i jeszcze nigdy nie pojawiło się tu opowiadanie, które by mi się nie spodobało. Tak pięknie dobierasz słowa, że chyba nawet z cyklu rozwojowego stonki ziemniaczanej zrobiłabyś (ah, nie, zrobiłbyś/zrobiłobyś) arcydzieło! Kocham Twoją twórczość i będę zawsze tu wracać c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi czytać takie słowa, bardzo dziękuję za empatię i uznanie. c': Dobrze wiedzieć, że zagląda tu ktoś, kto nie szuka wyłącznie SasoGejów.

      Usuń
  4. Witaj, Hannami, bardzo miło Cię poznać. :D
    Trafiłam tu chwilę temu, również piszę yaoi i na jednym z blogów zaczęłam pisać coś o SasoDei, to mnie tutaj przywiało. Nie ukrywam, że jestem zaskoczona. O ilości kiepskich blogów z jeszcze bardziej kiepskimi autorami nie ma sensu już pisać, bo sama zapewne dobrze wiesz, jak sprawa wygląda. Podobasz mi się od strony technicznej - wyjątkowo mało błędów zarówno językowych, jak i interpunkcyjnych, ortów nie ma w ogóle. Gratuluję, odwaliłaś kawał dobrej roboty. Podziwiam też za to, jak fantastycznie ujęłaś romantyczny klimat, to jest coś, czego nie potrafię jako bezuczuciowy człowiek skurwiel. :> I mimo tego, że jestem takim człowiekiem, podoba mi się ten shot, poważnie. Mało błędów, klimat, zaciekawienie czytelnika, konstrukcja. Popatrzę dalej i pogrzebię trochę w Twoim blogu, jeśli pozwolisz, bo masz potencjał i myślę, że sporo się od Ciebie nauczę.
    Dzięki, że jesteś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przywituję serdecznie w moich skromnych progach. :>
      Szczerze mówiąc, ja również jestem zdziwiona, bo sporo z moich stałych czytelników kopnęło mnie w tyłek po dłuższej nieobecności i chwilowym porzuceniu głównego pairingu, a tu ktoś nowy się pojawił...
      Zaskoczenie miłe, oczywiście, nie powiem. Bardzo się cieszę, że pozytywnie odebrałaś moje powyżej wiszące pisadło. W kwestii poprawności językowej jestem raczej pedantyczna (stąd czasem tysiąc razy poprawiam przecinki etc., bo internety są czasem sprzeczne w zasadach i nie ma jednoznacznych opinii w niektórych przypadkach), siłą rzeczy więc strona techniczna notek jest dla mnie na równi z całą resztą i błędów staram się nie robić, a w ostateczności wyłapywać je i poprawiać. Dobrze, że nie tylko ja zwracam na to szczególną uwagę. : D
      Co do reszty - dziękuję za docenienie mojej pracy i starań nad notą. Nie ukrywam, że trochę się nad nią upociłam, żeby można było się dobrze wczuć, więc cieszę się, że zadziałało. Konstrukcja całości jest trochę nietypowa, ale ostatnio polubiłam się z takową właśnie.
      Patrzaj i grzeb w blogu do woli, biorę to jako poważny komplement. :)
      W wolnej chwili postaram się do Ciebie zajrzeć, może z powrotem zafazuję na Naruto, któż wie.
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz i uznanie.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Nie sądziłam, że to kiedyś powiem, ale opowiadanie bardzo mi się podobało w takiej romantycznej i słodkiej odsłonie :3 Chciałabym kiedyś tak pisać jak ty, jesteś moim mistrzem ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że Ci się podobało. :) Jeżeli będziesz miała kiedyś problem z czymś w kwestii literackiej, zapraszam na maila - spróbuję coś poradzić.

      Usuń
  6. Zostań moim nauczycielem pisarstwa :C
    Sama męczę te biedne SasoDeie, ale przy Twoich opowiadaniach popadam w depresję, że nie umiem tak pisać.
    Kocham Twojego bloga, mimo, że dopiero niedawno go odkryłam i na pewno będę często tu wpadać. W sumie to już codziennie wchodzę tu jak jakiś maniak i sprawdzam czy czegoś nie wrzuciłaś xd
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poka blogi. : D
      Nie popadaj, nie ma o co. Ćwicz natomiast! Pamiętaj, praktyka czyni mistrza. ;)
      I dziękuję za miłe słowa, cieszę się że Ci się podoba to, co piszę. Mam nadzieję, że nie zrazisz się nie-SasoDeiami. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Blogów szczególnie dużo to nie posiadam, bo wszystkie zniknęły z powodu mojego braku czasu na cokolwiek. Dopiero niedawno zaczęłam pracę nad tym ---> http://obsessioncoupdetat-narutoopowiadanie.blogspot.com/ Pomimo, że tematyka to zły Naruto pragnący zniszczyć Konohę, to SasoDeia musiałam w to wcisnąć, nie obeszłoby się XD Wszystko przez moją miłość do tego pairingu. Na razie jest tam tylko prolog, ale pierwszy rozdział jak na mnie idzie dosyć szybko.
      Będę ćwiczyć, dużo :D
      Oczywiście, że się nie zrażę, bo mnie wszystko co napiszesz zadowoli w 100 % :)

      Usuń
    3. Wpadnę w wolnej chwili i zobaczę, cóż tam wymodziłaś. :)
      Mi faza na Naruto raczej przeszła, bo przestałam oglądać z powodu narastającego kretynizmu w fabule, ale może jeszcze się zajawię. Stąd m.in. zastój w SasoDeiach. Ale jestem dobrej myśli. Tak czy inaczej dziękuję za lojalność.

      Usuń
    4. Dobra, będę czekać :D
      Mam z Naruto to samo. Dotrwałam tylko do inwazji Paina na Konohę, potem ta cała pozbawiona jakiegokolwiek sensu wojna wszystko zepsuła. Ale tak to jest jak Kishimoto ćpie podczas rysowania mangi.
      Dobra nie zawracam już głowy. Mam nadzieję, że jak coś przegapię to powiadomisz mnie o nowej notce :D

      Usuń
    5. Tak zrobię. :) Dzięki jeszcze raz za komentarz.

      Usuń
  7. Możemy spodziewać się w najbliższym czasie jakiejś notki? :D bo tak się wciągnęłam w Twoje opowiadania, że nie mogę się doczekać :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się wrzucić coś w tym miesiącu. Mam kilka pomysłów, czekających aż je poskładam do kupy i spiszę. :)
      Dziękuję za cierpliwość.

      Usuń
    2. To w takim razie będę czekać z niecierpliwością :D

      Usuń
  8. Ulotne. Podoba mi się.
    Dla mnie smutne, nie przez jego strach. Po po prostu znam to uczucie przed snem. Zbytnia wylewność, mały gest, a następny dzień to inny świat. A tamte zdarzenia są jak coś zupełnie niepotwierdzonego i nieosiągalnego.
    Ale ja jestem chory :'u może to tylko wynik fuzji zbyt wielu czynników.

    ------------------------------------------------
    www.cosciegryzie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi mi słyszeć, że przypadło Ci do gustu. :)
      Cóż, każdy ma jakieś swoje schizy, mniejsze czy większe.

      Usuń
  9. To było naprawdę bardzo piękne i głębokie. Napisałaś to w tak genialny sposób, że aż wszystkie emocje bohaterów odczułam na sobie.
    Z niecierpliwością oczekuję kolejnej notki, a w międzyczasie idę przekopywać resztę Twojego bloga :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podobało i dziekuję za opinię. :)
      Do następnej notki zabieram się od dawna, czekam tylko na chwilę czasu między pracą a szkołą, żeby usiąść w spokoju i coś sklecić.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  10. ej, co się stało z pierwszym rozdziałem "Lalkarstwa w pigułce"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przerabiam go, więc chwilowo nie widnieje na blogu. 3:)

      Usuń
  11. To było piękne. Wprawiłaś mnie tym opowiadaniem w jakiś dziwny nastrój, jestem tym po prostu oczarowana. Tekst jest prosty, ale jednoczesnie ma tak skomplikowaną formę. To jest genialne. Masz talent. Z chęcią zasiegnę po resztę Twoich opowiadań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję za komentarz i cieszę się bardzo, że Ci się podobało. :)

      Usuń
  12. Masz wspaniałego bloga i mam nadzieję, że będę miała okazję poznać kiedyś zakończenia twoich opowiadań. Dużo weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że tak myślisz. :) Pracuję ciągle nad materiałem, ale że pracuję i się uczę - ciężko mi poskładać wszystko do kupy. Dziękuję za opinię jeszcze raz.

      Usuń
  13. Jak to będzie dalej z tym blogiem? ;c
    Naprawdę go uwielbiam i kocham tu wpadać, żeby coś poczytać. Niestety na obecną chwilę pochłonęłam po kilka razy już wszystkie Twoje opowiadania i doskwiera mi głód dobrych tekstów :c
    Mam nadzieję, że jeszcze do nas wrócisz <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję!~ <3

      Usuń
    2. Dziękuję Wam bardzo, Misie moje. <3 Wracam tutaj co jakiś czas, patrzę co słychać i skrobię, żeby wkrótce coś dodać. Mam na głowie pracę na etat, szkołę i parę innych ważnych rzeczy, więc ciężko mi porządnie przysiąść, ale piszę! Mam już prawie gotową niespodziewajkę dla Was.
      Pozdrawiam i dziękuję za lojalność.

      Usuń