Lalkarstwo w Pigułce VI (2.0)



No więc jestem, uwinęłam się tym razem, wena przyszła zgodnie z Waszymi życzeniami.♥
Ponieważ ten rozdział jest wyjątkowy, dedykuję go wszystkim tym, którzy nieustannie wspierają mnie w pisarskiej dziedzinie - wiedzcie, że bez Was by mnie tu nie było. Miłość dla Was!
Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą - mam nowiutki fp na Facebooku, gdzie wrzucam info i smaczki z robiących się rozdziałów, także zapraszam tutaj: >♥<
Also zarzucę małą autoreklamą - jeśli ktoś z Was lubi folkmetal, nagrałam z zespołem nową płytę i jeden z utworów można usłyszeć tutaj: >♥<
~~ Będę wdzięczna za łapki w górę, jeśli się komuś spodoba. :'D
Miłego rozdziału! Enjoy~!




***




Blat stołu był przyjemnie chłodny. Była to zresztą jedyna miła rzecz, jaką mogłem odczuwać w tamtej chwili.
Sporzenie Akasuny, przepełnione rozczuloną ironią i toną satysfakcji, wypalało dziurę w mojej twarzy jak rozgrzany do czerwoności pręt; ja natomiast zdolny byłem wyłącznie do siedzenia sztywno na krześle i mrugania jak kretyn.
Tak, gdybym miał nadzieję, że on naprawdę jeszcze mnie nie rozgryzł.
Fortuna uczyła sobie ze mnie obiekt masakracji.
- Dlaczego niby miałbym być zazdrosny o coś, co się kiedyś stało? - wyplułem bez zastanowienia. Mój rozmówca parsknął śmiechem z niedowierzającą miną, a do mnie, jak zwykle po fakcie, dotarł wydźwięk moich słów.
- A teraz byś był? - spytał, jakby chodziło o mój ulubiony kolor. Parszywy, cyniczny, obrzydliwie seksowny uśmiech przywarł do jego ust i nie zamierzał się stamtąd ewakuować. Przewróciłem wściekle oczami.
- Nie to miałem na myśli.
- Z pewnością.
Byłem absolutnie przekonany, że dzikie uderzenia mojego serca o wnętrze żeber dociera do jego uszu. Twarz paliła mnie żywym ogniem. Poczułem, że zaraz zwariuję i należy coś z tym natychmiast zrobić.
Gospodarz opierał twarz na podpartej o stół dłoni, wyraźnie mierząc stan mojej psychicznej wytrzymałości, będącej w tej chwili na skraju załamania. Jedyne, co mi pozostało, to kapitulacja lub odwet. Mój honor za spokój ducha - równanie było nader proste, postanowiłem więc nie składać własnej dumy w ofierze i wziąć byka za rogi. A raczej diabła.
- Życzyłby sobie profesor inaczej? - zagaiłem prowokującym tonem. Nie musiał wiedzieć, że trząsłem się wewnątrz jak osika na wietrze. Dłuższą chwilę oboje milczeliśmy, nim padła krótka odpowiedź:
- Wiele jest rzeczy, których bym sobie życzył - zaczął, udając że nie widzi moich palców, zaciskających się na szkle - a w tym momencie najbardziej świętego spokoju.
Podniosłem wzrok na sufit i zapewniłem zgryźliwie:
- Już się wynoszę.
W komentarzu otrzymałem takie spojrzenie, jakbym nasikał mu właśnie na wycieraczkę.
- Nie od ciebie, narwany idioto.
- A od kogo?
- Nie od kogo, tylko od czego. - Podniósł szklankę do ust i upił porządnie. Tym razem przyciągnął sobie i sok, a ja poszedłem w jego ślady.
- No więc od czego? - ciągnąłem temat, obserwując jak wyciąga flaszkę spod stołu i obu nam polewa.
- Nie udawaj, że cię to interesuje - skomentował tylko z kwaśną miną, a ja poczułem, że zalewa mnie krew. Wyprostowałem się na krześle, obróciłem i wyciągnąłem po stole w jego stronę na bardzo niestosowną odległość. Jego brwi uniosły się wysoko, ale nie odsunął się. - Gorzej ci?
- Profesorze Akasuna, jest pan zwyczajnym wrzodem na dupie.
Jego brwi uniosły się jeszcze wyżej. Przez moment byłem pewien, że oberwę. Na parę uderzeń ciężkiego tętna zapanowała grobowa cisza, a potem wszystko stało się stanowczo zbyt szybko: szurnęło odsuwane krzesło, a ja poczułem uchwyt za kołnierz i nagle siedziałem na blacie z oczami wlepionymi w jego ciemne tęczówki. Ku mojemu ciężkiemu zdumieniu, na jego twarzy nie znalazłem cienia wściekłości.
Był za to uśmiech, wyrysowany odurzającą mieszanką perfidii i rozczulenia.
- Wystarczy "Sasori" - rozebrzmiał jego rozbawiony ton.
Otwarłem gębę, by coś powiedzieć, ale zatkał mi ją, nim zdążyłem wyartykułować dźwięk. Lepiej się, zresztą, stało, bo nic mądrego nie opuściłoby jej ani wtedy, ani parę dłuższych chwil później. Bardzo nieformalnych, bardzo miłych dłuższych chwil.
Takich, których sam absolutnie bym sobie pozazdrościł.


***


Nieczęsto zdarzało mi się robić takie rzeczy, a już w ogóle wcale z profesorami z uczelni.
Zimny stół chłodził mój tyłek, była to jednak ostatnia rzecz, o której śmiałem myśleć w tym momencie. Sztywnymi rękoma zaparłem się z tyłu o blat, pochłonięty zupełnie gorącym jak piekło pocałunkiem.
Twarz paliła wręcz w miejscach, gdzie jego palce obejmowały ją, przyciągając zaborczo do siebie. Dziki puls szumiał mi w głowie. Akasuna lewą dłoń oparł o stół, wychylając się w przód, a ja czułem jego krocze przyciśnięte bezwstydnie do mojej rozpalonej już męskiej dumy. Bawiło go to wyraźnie, bo z każdą ciągnącą się sekundą, w której językiem rozpieszczał moje wargi, był coraz ciaśniej i coraz bliżej. Jego wolna dłoń znalazła się w końcu na moim udzie, niebezpiecznie blisko strategicznego punktu, a ja nie spodziewałem się tego zupełnie.
Zamruczał cicho, gdy jęknąłem mu w usta, drżąc na całym ciele z podniecenia i ekscytacji.
- Szybki jesteś - skomentował tylko, opierając czoło o moje własne. - Odbiorę to jako komplement.
- Litości - stęknąłem pokonany, błagalnym wzrokiem obserwując sunącą w górę mojego torsu dłoń, przed chwilą jeszcze spoczywającą prawie tam, gdzie bardzo chciałem, żeby w końcu mnie dotknął. Zamiast tego zajął się guzikami mojej koszuli, odpinając je z namaszczeniem jeden po drugim. Kąciki jego ust unosiły się wyżej z każdym odsłoniętym skrawkiem mojego ciała. Czułem, że cały płonę.
- Przypomnieć ci, jak nazwałeś mnie wrzodem? - zaśmiał się tylko, prowokacyjnie i z satysfakcją patrząc mi w oczy. Wydałem z siebie męczeński dźwięk rozpaczy, wiedząc doskonale, że nic już nie zdziałam. Jedyne, co mogłem zrobić, to śledzić wzrokiem jego poczynania, doprowadzające mnie do granic normalnego myślenia. Ciepłe, miękkie usta przylgnęły do mojej szyi, zostawiając wilgotne, palące ślady w miejscach, gdzie zetknęły się ze skórą. Stłumiłem jęk, gdy otuliły leniwie sutek. Gęste rude włosy łaskotały moje obojczyki, gdy bawił się najpierw jednym, potem drugim. Burza w moich spodniach rozpaczliwie domagała się kulminacji tych zabaw, ale on kompletnie się nie spieszył. Oddychałem ciężko, błagając bóstwa o łaskę, gdy jego zimny nos wykreślił niespiesznie ścieżkę od mojego mostka w dół. Zatrzymał się o cal od miejsca, które najbardziej w świecie pragnęło jego uwagi, i podniósł na mnie niewinny, pytający wzrok.
- Zasłużyłeś?
- Ja... co?!
- Pytam czy zasłużyłeś.
- Tak, tak - wystękałem, kiwając gorliwie głową. Moja męska duma i tak została już na tyle zdruzgotana, że postanowiłem poświęcić ją w drodze do celu. Akasuna zrobił minę, jakby się teatralnie zastanawiał. Oparł przedramiona na moich udach, ostentacyjnie bawiąc się wypchanym boleśnie rozporkiem. Moje wnętrzności krzyczały, cały ja krzyczałem w środku.
- Za takie teksty? - spytał z dezaprobatą, nie mogąc powstrzymać zdradliwego uśmieszku, błąkającego się po ustach. Pokręciłem przecząco łbem.
- Już nie będę, przysięgam! - Czułem, że wyglądam jak ostatnia ofiara, bo kąciki jego ust unosiły się w górę wprost proporcjonalnie do mojego poniżenia. Jeżeli dało się stracić dobre mniemanie o sobie, zrobiłem to właśnie w tamtym momencie, a że było warto, przekonałem się w kilku następnych.
Przycisnąłem rękę do twarzy, zaciskając zęby na grzbiecie dłoni i próbując nie skupiać się zbytnio na tym, co działo się niżej. Czy było to jednak możliwe?
Jego ciepły język wędrował wolno po najczulszym punkcie mojego ciała, czasem zatrzymując się dłużej na główce i chowając ją głębiej między wargi. Drżałem, podtrzymując ciężar ciała na zesztywniałej ręce i starając się siedzieć cicho, zawiodłem jednak samego siebie. Gorące impulsy odebrały mi zdolność logicznej egzystencji, gdy wziął go całego w usta. Wciągnąłem głośno powietrze, a zduszone dłonią reakcje wyrwały się spod mojej kontroli i tyle było z misternego planu ocalenia resztek godności; Akasuna, natomiast, pomrukiwał cicho, najwyraźniej świetnie się bawiąc.
Kolejny raz żałowałem, że wcześniej nie miałem odwagi go zamordować.
Wszystko działo się zbyt szybko.
Umazana jego śliną i moim podnieceniem dłoń ślizgała się wolno po moim penisie, w parze z ustami doprowadzając mnie do najcudowniejszej w życiu cielesnej agonii. Napawałem się tym stanem, porzucając próby kontrolowania opuszczających moje gardło dźwięków, które z każdą chwilą stawały się mniej stłumione, a bardziej bezwstydne. Akasuna doskonale wiedział, co robi. I nic na niebie i ziemi nie przekonałoby mnie, że robił to pierwszy raz. Cała sytuacja była tak absurdalna, że kręciło mi się w głowie. Odrzucając kompletnie jakiekolwiek opory, wplotłem palce wolnej ręki w jego włosy. Doskonale zrozumiał przekaz.
- P-prof... ach... Saso-ri - zdążyłem wystękać tylko, gdy przyspieszył, nim sparaliżowała mnie doszczętnie lawina rozkoszy. Efekt tejże mój oprawca bez mrugnięcia okiem przełknął. Świat zawirował mi przed oczami, zamieniając pokój w rozmazane kolorowe plamy.
Zgiąłem w łokciu służącą za podporę rękę i osunąłem się połowicznie na blat, próbując uspokoić oddech. Mętlik w głowie wcale w niczym nie pomagał, tym bardziej nie robił tego pełen satysfakcji uśmiech, kwitnący na czyjejś przystojnej twarzy. Zakląłem brzydko w myślach. To nie mogło się dziać naprawdę.
- Ty poważnie się mną podniecasz - usłyszałem dobitne podsumowanie. Miałem ochotę zamknąć oczy i obudzić się we własnym łóżku ze świadomością, że to tylko sen. Rzeczywistość jednak była okrutna. Skrzywiłem się mimowolnie.
- Lubi pan mnie torturować?
- Daruj sobie oficjalny ton - zestrofował mnie zbolałym głosem. - Potwornie ci przeszkadzają, widzę, te tortury.
Nadąłem się jak nakryta na kłamstwie nastolatka i odsunąłem w tył, zaczynając zapinać rozporek. Dosyć miałem już jego i perfekcyjnych komentarzy na moje czułe punkty. Akasuna, czy już raczej: Sasori opierał się na dłoniach o blat, nachylony nade mną z miną zwycięzcy.
- Co? - burknąłem, widząc że jestem cały czerwony.
On tylko zamrugał z rozbawieniem, uśmiechając się szerzej.
- Nico - odparł, naśladując mój ton. - Wspominałem już, że jesteś słodki?

24 komentarze:

  1. jeżu....kocham to.
    charakter Sasoriego w tym rozdziale wyszedł tak IDEALNIE ;o

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jednej strony czuje, że moja chcica na takie erotyczne opowiadania jest zaspokojona, ale jednak z drugiej strony czuje niedosyt i pragnę więcej! Uwielbiam jak Sasori zneca się tak nad Deim hihi 😁 nie mogę się doczekać rozwoju akcji! Dużo weny życzę kochana! 😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej będzie, ale w swoim czasie. :D Postaram się jeszcze w tym miesiącu przysiąść nad notą, może mi się uda.
      Pozdrawiam i dziękuję! <3

      Usuń
  3. Chrystusie Niebieski! Ależ to jest dobre! Po prostu w punkt.
    Notę przeczytałam już we wtorek rano i mnie trzyma do teraz. Czwarty dzień łażę z wypiekami na twarzy, bo w myślach wciąż odtwarzam co ciekawsze fragmenty tekstu. Współlokatorka krzywo na mnie patrzy, kiedy głupkowato się uśmiecham do tostera (jest bordowy <3) albo wieszanego prania :’)
    Oczywiście czekam z niecierpliwością na kontynuację, która zapowiada się niezmiernie interesująco ;) Trzymam kciuki za Twoją inwencję twórczą <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świadomość, że zrobiło się komuś dzień, jest warta miliony monet. <333 Mega dziękuję za wsparcie i kopa do pisania. Kontynuacja robi się!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. okurczakizrożna, jak ja sie nie mogłam tego doczekać ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mam nadzieję, że nie zawiodłam oczekiwań. :D

      Usuń
  5. swoją drogą weszłam na muzykę ;) zacne to, udostepniłam na stronce www.przekleci.pl ;) niech sie rozreklamuje!

    OdpowiedzUsuń
  6. '' W komentarzu otrzymałem takie spojrzenie, jakbym nasikał mu właśnie na wycieraczkę. ''
    Wyobraziłam sobie to aż nazbyt doskonale.
    Ale tu polsko, wyobrażenie sobie ich przy polskim alkoholu to złoto.
    No i to było takie dfgfdsdfg.
    Zwłaszcza te ostatnie słowa Sasora profesora. Wow jaki rym XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. xD Nie mogłam się powstrzymać. Dziękuję za uznanie. <3

      Usuń
    2. I dobrze, nie ma co się ograniczać! Wygląda na to, że w Twoim przypadku to bardzo dobrze! ^^
      A nie ma za co!
      Od bardzo dawna uwielbiam twoje SasoDei i bardzo się cieszę, że mogę je dalej czytać!
      Sama aż raz spróbowałam napisać coś z nimi i niby mam to na blogu, ale nie sądzę, aby poszło mi w tamtym okresie dobrze xD
      Co zabawne - lubię ten ship, ale trudno mi niesamowicie coś do nich wymyślić. Więc nie będę o nich wzbogacać raczej polskich internetów XD

      Usuń
    3. Tez tak czasem mam, ze mega chcę coś z kimś napisać, ale nie umiem nic fajnego i oryginalnego wymyślić. :( Wielkie dzięki za motywację i wsparcie! A jak cos napiszesz, to dawaj znać. ;)

      Usuń
    4. Ja bardzo chętnie mogę coś napisać! xD Nie ma za co, służę uprzejmie :D Jak sobie życzysz ^^

      Usuń
    5. No to się doczekałaś, bo dzięki tobie wróciła mi miłość do tego shipu, choć zawsze ich kochałam, ale teraz czuję to bardziej, hm.

      Usuń
    6. http://heroine-in-my-sekai.blogspot.com/2018/10/dwie-przeciwstawne-siy.html
      Tu mosz, patrz do czego powrót do czytania twoich super dzieł mnie kopnął. :P

      Usuń
    7. Jak tylko ogarnę życie, zajrzę! <3

      Usuń
  7. Jezu uwielbiam, dziękuję za przecudowny poranek z genialną lekturą!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju super, kiedy next? :(

    OdpowiedzUsuń